Ścigani i Mój agent Masa. Recenzje
Te Święta upłynęły mi pod znakiem dwóch książek Piotra Pytlakowskiego – „Mój agent Masa” i „Ścigani”. Czy warto było po nie sięgnąć?

Pierwszą z nich jest rozmową z Piotrem Wróblem – policjantem, który zwerbował „Masę”. Pozycja jest reklamowana słowami „Poznaliście wersję Masy, teraz poznacie prawdę…”. Prawdę powiedziawszy po lekturze nie jestem w stanie stwierdzić, czy rzeczywiście prawdę poznałem. Za to wiem, że warto było pochłonąć ten tytuł po to, by poznać wersję stojącą w opozycji do najsłynniejszego świadka koronnego.
„Mój agent Masa” czyta się bardzo dobrze. Książka została napisana przejrzystym językiem, z pomocą którego Piotr Pytlakowski uchyla nam rąbka tajemnicy wokół instytucji świadka koronnego. Jego rozmówca wytyka błędy „Masy”, pokazuje jego drugą twarz i stara się przekonać czytelnika, że „Masa” m.in. donosił na swoich kumpli. Co więcej, zdaniem Piotra Wróbla „Masa” nie powinien dostać status świadka koronnego. Jaka zatem ocena? Nawet jeżeli nie interesuje Was spór na linii – Masa-Wróbel, warto sięgnąć po ten tytuł choćby po to, by zobaczyć od kulis, jak pracowały nasze służby.
Ścigani i Mój agent Masa. Recenzje
„Ścigani” i „Mój agent Masa”. Recenzje
W przypadku „Ściganych” rozmowa tyczy się „Art-B” i słynnego oscylatora. Szefowie wspomnianego „Art-B” opowiadają o tym, jak w nowej Polsce po 1989 roku robiło się interesy, jak wprowadzali na polski rynek kolorowe telewizory i znaleźli się na ósmym miejscu na liście stu najbogatszych Polaków. Do tego dochodzi operacja „Most”, kontakty z Izraelem, robienie interesów z Koreańczykami i problemy z zakupem fabryki Ursusa. Nie brakuje też najważniejszego tematu – dlaczego Bogusław Bagsik i Andrzej Gąsiorowski zostali okrzyknięci największymi aferzystami. Opowieść czyta się bardzo szybko, choć trzeba przyznać, że momentami są to bardzo dziwne – aż niewiarygodne – historie. Po lekturze „Ściganych” czułem się, jakbym przeniósł się do innego świata.
Zdecydowanie obie pozycje warte uwagi.