FlagiPoczucia naszej własnej wartości najlepiej szukać w okolicach elbląskiej depresji. Hołdujemy powszechnemu przekonaniu, że dobrzy jesteśmy w tym, co najgorsze. Jak Polak to albo złodziej albo pijak. Bardziej niż w kraju, doceniają nas za granicą.

Owszem, cześć naszych rodaków pracuje przede wszystkim na budowach i na zmywaku. I nie ma się co temu dziwić, w końcu nieznając lokalnego języka trudno nawet stać za ladą w sklepie. Nasze kompleksy wychodzą na każdym kroku. Wolimy kupić niepolski proszek, bo skoro niemiecki, to na pewno będzie dobry. Zamiast krajowej skórzanej kurtki wolimy dopłacić połowę, w końcu włoska musi być perfekcyjna. A wystarczy porównać ją z tą z okolic Nowego Targu, by zacząć się zastanawiać, czy rzeczywiście niemieckie, włoskie, francuskie itp. musi zawsze oznaczać lepsze.

„Hołdujemy powszechnemu przekonaniu,
że dobrzy jesteśmy w tym, co najgorsze”


Nosimy w sobie ogromny kompleks bycia Polakiem i nawet nie myślimy o tym, by się tego pozbyć. Wystarczy spojrzeć na tych, którzy wyjeżdżają za granicę. Po roku pracy w Berlinie, kiedy poznają nieco obcych słów, zapominają polskiego języka w gębie i starają się udowodnić samym sobie, że są już Niemcami. Niestety, ale bycie Polakiem nie jest dzisiaj trendy. Nawet czytanie polskich książek to coś gorszego. Leję wodę? Proszę bardzo konkrety.


W kraju nad Wisłą zdecydowanie lepiej sprzedaje się literatura zagraniczna. W efekcie prowadzi to do absurdalnych sytuacji. Polscy pisarze tworzą pod pseudonimami tylko po to, by ich książki były bestsellerami. Zresztą sam patrzę z obrzydzeniem na krajowe kryminały i mocno się tego wstydzę. Ale jakoś nie czuję potrzeby, by to zmieniać. Pewnie ta nasza nienawiść do polskości ma swoje korzenie w PRL-u. Wtedy wszystko co było z zagranicy, wzbudzało zachwyt. I to właściwie się nie zmieniło w naszej.

Po roku pracy w Berlinie […] zapominają polskiego […]
i starają się udowodnić samym sobie, że są już Niemcami.


Nie zauważyliśmy, że na sklepowych półkach pojawiły się krajowe produkty, często nieustępujące zagranicznym. I nie mamy zamiaru zmieniać tego nawyku, bo po co? Mamy kompleks bycia Polakiem i raczej nikt tego nie zmieni. A jeśli się tym ktoś zajmie, to na pewno nie my. W końcu Niemcy zrobią to lepiej…