Nigel Cawthorne napisał fantastyczną książkę. Zresztą już sam tytuł zachęca do prędkiego jej pochłonięcia. „Życie erotyczne dyktatorów” uderza swą treścią. Czytając o wyczynach łóżkowych Bonapartego, na twarzy niejednego czytelnika mogą pojawić się wypieki. Bo któż by pomyślał, że ten niski facet mógł być tak zdziwaczałym kochankiem…
W końcu mało komu zdarza się zapraszać piękną kobietę i od razu wysyłać ją do sypialni. A po chwili się o niej zapomina. I tak upływają minuty. Mija jedna minuta, dwie, pięć, dziesięć, godzina, w końcu dwie godziny… Lokaj postanawia przypomnieć swojemu panu o gościu czekającym w sypialni. Bonaparte długo nie myśląc każe się jej rozebrać i dalej czekać. Upływają kolejne minuty, a Napoleon nadal ślęczy nad swoimi dekretami. Dopiero po kolejnej godzinie rozebranej kobiecie każe się ubrać i wrócić do domu. Trudno w to uwierzyć, ale niegdysiejszy przywódca Francji właśnie taki był. Innym razem znów do swej rezydencji zaprasza francuską piękność. Ta ma jednak nieco więcej szczęścia. Po kilku godzinach zjawia się sam Bonaparte. Jednak ich podboje miłosne nie trwają długo. Po trzech minutach jest już po wszystkim…
Nieco inny charakter prezentuje szef NKWD – Beria. Pewnego razu na dworcu spotyka piękną kobietę, którą postanawia zamknąć w przedziale jednego ze swoich wagonów i wozić ją ze sobą po całej Rosji. Rosjanka nie ma nic do powiedzenia. Co rusz musi zaspokajać potrzeby swojego „kochanka”, po których z powrotem jest zamykana w odosobnionym przedziale.
Dziś trudno wyobrazić sobie podobne występki naszych polityków. Nawet miłosne podboje Silvo Berlusconiego nie są zbliżone do wyskoków niegdysiejszych „bohaterów narodowych”. Jednak trzeba sobie jasno powiedzieć, że nie tylko wspomniany Berlusconi ma brudy pod paznokciami. Gdyby się tak przyjrzeć nawet naszym polskim politykom, moglibyśmy się nieźle zdziwić. Trudno sobie wyobrazić, by najważniejsi polscy dygnitarze nie mieli na boku kochanek. Jak światem rządził seks, tak nadal rządzi. Spędzając pięć dni w tygodniu – a czasem nawet więcej – poza domem trudno oprzeć się częstym pokusom. Kochanki miał Bonaparte, Stalin, Lenin, a nawet Cezar.
Skoro tak, to dlaczego nie mieliby ich mieć nasi polscy politycy? Tym bardziej, że już w 2003 roku Renata Beger wytyczyła pewne standardy. Pytana przez Super Express o to czy lubi seks, odpowiedziała: – Jak koń owiec… Na koniec można jeszcze dodać klasykę gatunku, czyli cytat Karola Marksa: – Masturbacja ma się tak co seksu, jak filozofia do rzeczywistości!